DOTKNĘŁA DŁONI...
kują łańcuchy na serca kowadle
skulona dusza trochę światła pragnie
wyczuwam cienie ale ich nie widzę
mgielne postaci źrenice przywidzeń
dotknęła dłoni najśmielsza ze wszystkich
a wyobraźni lustra się rozprysły
ona się tuli otwierając usta
pąsowa róża ale jakby uschła
kolcem rozdarła białe prześcieradło
piersią zatkała pełne krzyku gardło
pamiętam żywą kwitnącą pragnieniem
nieśmiały uśmiech dający natchnienie
dzisiaj upiorem i myślą okrutną
dębowa trumna i zbutwiałe płótno
odnajdzie zawsze moich myśli róże
wspomnienie żywe jak jej łez
kałuże…
Komentarze (38)
miłość każda, nieważne, czy pierwsza czy ostania
zostawia w nas trwały ślad i czy tego chemy, czy nie
powraca jak dręczący koszmar. i nieistotne, czy
szczęśliwa, czy nieszczęśliwa, wspomnienia jako żywe
wracają. Super się przygląda Twojej miłości. Bardzo
ładnie zobrazowałeś to piękne uczucie. Brawo !!!
Liczyłam na to,że jeszcze dziś przeczytam dobry
wiersz.I spełniło się.Piszesz tak piękne
słowa...pomimo tego,ze smutne są cudne.Ktoś musi być
czyimś natchnieniem...
Myślę, że dotknęła Cię we śnie jakaś upiorna mara i
natknęła myśli wizją rychłej śmierci. Zrywam się z
takiego snu zlana potem.
Mistyka , roze , upiorne zwidy ,lzy , mgla jednym
slowem dramatyzm to wszystko tak bardzo
charakterystyczne dla twojej poezji- Masz wiele
tajemnic Sfinxie ...
Dramatycznie napisałaś o miłości...Bez niej trudno
lecz kiedy ją mamy to często rani....Dobry wiersz
Miłość w jakiejkolwiek postaci, zawsze pozostanie
miłością. Dobry wiersz.
Dlaczego klimat tego wiersza określiłeś jako obojętny?
Chyba, że ja czegoś nie dostrzegłem ale dla mnie
ostatnia zwrotka wręcz dramatyczna.
Pokazane to co ważne - miłość i śmierć towarzyszy nam
nieuniknione...