Droga do domu
...odeszła najważniejsza kobieta mojego życia. Żyła 101 lat
zadrwiła śmierć z modlitwy mojej
z czasu zadrwiła co dokoła
zbyt szybko przemknął aż wiek cały
zadrwiła śmierć
już ciebie woła…
z kawałków mokrego bukowego drewna
ramy dnia w cierpkim bólu ociosane
starości znamion nikt ukryć nie zdoła
nawet a może właśnie wtedy gdy
są tak bliskie, tak kochane…
nie trzeba gasić delikatnych snów
wypatrywanych na niebie
dawnych obrazów
tak bardzo tęsknych brakuje mi słów
jak ja bez ciebie sobie poradzę…
by moja modlitwa została przyjęta
jaką ofiarą mam Boga przekonać
choć twoja droga cała była święta
i wiem że przecież ona
musi nas pokonać…
ech żywocie nasz
czas niedługi
my miłujący chleb powszedni
przez Styks musimy podjąć się żeglugi
tam jesteśmy równi
tam na równi biedni…
kiedyś i ja swój próg przekroczę
tak jak już inni próg swój przeszli
i gdy krok zrobię znowu będę z tobą
ujrzę tych wszystkich co kiedyś odeszli
za życie czy za śmierć
nazwać to nagrodą…
Komentarze (35)
Piękny wiersz, piękna miłość, bolesna tęsknota...
Próbuję coś powiedzieć... nie mogę, bo kapią...
Pięknie...
Gdybym mogła, przeczytałabym mojej ukochanej Babci -
odeszła w wieku 95 lat.
Ale i tak Jej przeczytam...
Pozdrawiam;)
Ciężki to czas rzucający umysłem ze skrajności w
skrajność...
Choć nie podzielam Twoich złudzeń (dot. mnie) i
nadziei (dot. Ciebie) to podoba mi się przekaz.
Bardzo.:)