Dryfując
Rozmył się granat w szumie fal,
furczała błękitna sukienka.
Wpatrzona w horyzontu dal,
myślami była nieobecna.
Odpłynęła, uniósł ją wir,
za falochronem uczuć cisza.
Hipotermia wdarła się nagle,
szadź smutku pokryła duszę.
Zacisnęła pięści, uporu znak,
w lustrze wody lęków odbicie.
Stanęła z nimi twarzą w twarz,
wyzwanie rzuciło jej życie.
Człowieka los, statku rejs,
wśród sztormów, nawałnic, gromów.
Żagiel łopocze, wiatr szanty gra,
ostatni port i błogi spokój..
Komentarze (36)
Dołączę do komentarza Celinki
Pozdrawiam
niekiedy życie jest jak wielkie morze pełne złych
fali, gdzie jedyną ucieczką wydaję się ... rzucenie w
ramiona otchłani
pozdrawiam
re.Celina Ślefarska, o niedoszłej samobójczyni,
wszystko skończyło się dobrze,dziś to już
historia,,,pozdrawiam :}
Ostatnia zwrotka znakomicie oddaje los, życie
człowieka.Pozdrawiam
Dobra refleksja.
Miłego wszystkiego virginio.
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie popieram samobójców, chociaż uczeni twierdzą, że
to bardzo odważni ludzie. Wiersz jest o takiej
śmierci. Smutny.
tylko, że biernie dryfując raczej na mieliznę można
wpłynąć niż do spokojnego portu... fajnie napisany
wiersz :-)
Fajna refleksja pozdr
Fajnie podryfowałem...podobało się:) pozdrawiam
niedzielnie
Wiersz skłania do refleksji
pozdrawiam
Bez skargi słowa,
przez życie żeglować!
Pozdrawiam!
Życiowo i ciekawie, ale inwersje
trochę mnie rażą.
Pozdrawiam
Pięknie o ziemskiej wędrówce,pozdrawiam ciepło :)
Byle jak najpóźniej.. dotrzeć do ostatniego portu
..wiatr nich w żagle dmie z całych sił .. by tylko
energii starczyło ..
Tego akurat nie jesteśmy pewni(spokoju
oczywiście).Dobry wiersz.