Drzewo pomarańczy
Rozgrzane słońcem powietrze
Jasne,falujące zapachem dnia
Nadzieją na noc
Drzewo pomarańczy, soczyste...latem.
Światłem księżyca, szczebiotem ptaków
Twoje niewielkie stopy wyrastają z
trawy.
Podnoszą Cię na palcach do światła
Unosisz ramię ku nadziei
Wysoko nad słońce w gałęzie.
Chwytasz ten owoc, zaciskasz palce
Patrzę na sok z niego jak spływa mną...
Pomiędzy twoimi palcami wzdłuż Twojego
ramienia
Moją nadzieją
Pieści swoją kroplą twoją pierś
Chłodzi Twój brzuch i ginie gdzieś w
trawie...
Codzienności i niewiary
W możliwe co spotkać Nas może już dziś.
Komentarze (3)
Tomu$ ... Nie wiem czy mozna pisac erotyk bardziej
subtelniej... tym bardziej zachwyca ze wiersz wyszedl
spod piora mezczyzny... :) to sie nazywa nie nazywanie
rzeczy po imieniu... ale powiedzenie wszystkiego:-)
wszystko się zdarzyć może nawet niemożliwe wystarczy
uwierzyć ...urokliwy wiersz
Tomku, piękny erotyk. Subtelny, delikatny, wymarzony.
Gratuluję debiutu.