Dumka bezdomnych kochanków
Siarczystym mrozem i spiekotą,
Przez życie twardo musimy iść.
Jeszcze nie po nas potop
I do słońca chce wykluć się liść.
Więc na paluszkach podaj mi uśmiech,
Motyla - na dzień cały amulet.
Jestem smutny. Do uśmiechu zmuś mnie.
W usta smutne pocałuj mnie czule.
Zrzuć wszystko o wstyd nie dbaj,
Jak brzoza biała rozpuść włosy,
Twe sutki zdobne w jedwab
Ponadgryzam jak mleczne kłosy.
Daj mi brzuch płaski i biodra
A wejdę w dwie jędrne półkule.
Jesteś jak ziemia żyzna i dobra,
Daj mi uprawiać ją mocno i czule.
Zapuść we mnie oracza lemiesz,
W czarnoziem - nieuprawne pole,
W łan pszeniczny mnie przemień,
W ciepły chleb rozkrojony na stole.
Zapuść głębiej rozgrzany brzeszczot,
Aż skiby zapachną chlebem żytnim,
Nie skąp mi wyszukanych pieszczot,
Owocobrania i miodosytni!
Kochaj! - aż niebo odpowie pieszczotą -
Niespełnionym morzem pocałunków.
Kochaj! - aż spichlerz przepełni złoto
Pszeniczne i w pierwszym gatunku.
Kochaj! - aż młyn ziarno w mąkę zmiele,
Kochaj! - aż się przeleje ciasto z
dzieży,
Kochaj! - aż chleb wyzłoci się karmelem,
Zjedz mnie - jak się zjada chleb świeży!
Przez kryształ dnia i błoto,
Naprzód - na czworakach - nam iść,
Dopóki ciepłych słów potok
Osusza łzy i wyzłaca liść.
Komentarze (17)
kochać prawdziwie i czule Pozdrawiam:))
Kochać trzeba mocno :)