Dusza starsza niż ból
Czarna dziura w sercu
sabotuje me działania.
W otchłań wpadają idee,
cele, marzenia, postanowienia.
Nie mam miłości w sercu,
ani w przeszłości, ani teraz,
w ludziach, i w sobie.
Nie umiem też przyjmować.
Jestem kaleką uczuciową i fizyczną.
Czarna dziura wessała też zdrowie.
Kwiat nadziei przestał rozkwitać,
i wtedy stało się coś niezwykłego...
Gdy potwór wessał światło,
zaczął wciągać ciemność.
Wszelkie negatywne emocje
ginęły w ogromnej pustce.
Dusza łkała przytłoczona
niemal fizycznym bólem.
Z wnętrza wydobywał się
niezrozumiały, niemy krzyk.
Napięte mięśnie odmawiały
posłuszeństwa, jakby
każda komórka ciała wołała: dość!
Nie czułam niczego oprócz niemocy.
Moja dusza płakała, lecz
brakowało emocji, mimo że
ciało zginało się w pół,
i zaciskały się pięści.
To, co z tego bólu
wynikło było piękne:
zrozumiałam, że sama
muszę pokochać siebie.
Współczułam sobie,
i to pomogło, bo nawet
kupiłam sobie gorącą kawę
w chłodny, pochmurny dzień.
Komentarze (2)
Ból potrafi postarzeć b nawet i duszę.
ciekawie piszesz o pokonywaniu własnych słabości,
własnego cierpienia. i taka fajna naturalna puenta.