Dwoistość jej duszy...
Zapachem liści owiana,
kolorem oczarowana,
zasłuchana w wiatru wycie,
przekreśliła swoje życie,
w
otchłań smutku się rzuciła,
umarła choć niby żyła,
niewielu ją widziało,
nikt
nie słuchał
co
jej w duszy grało,
wszyscy rady jej dawali,
zamki
z piasku budowali,
a jej
dwoista dusza,
to
śmiechem , to płaczem
się
wzrusza,
to
płacze nad losem wybranków,
rozstaniem stęsknionych kochanków,
to
śmieje się do rozpuku,
z
dzieci bawiących na bruku,
próbuje uciszyć w rozterce,
zranione miłością serce,
lecz
sama tęskni ogromnie,
wołając Miłość:"chodź do mnie"
a Ona
nie słyszy wołania
i
przed kochaniem się wzbrania,
więc
smutek wypełnia jej duszę,
skazując na wieczne katusze,
i tak
tkwi w swym świecie samotnie,
czy
ktoś jej duszy znów dotknie?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.