Dziadziuś, wnuczek i kalosze
Rozdarły się chmury i rój kropli spada.
Dziś dzionek jest bury więc wilgoć nim
włada.
Kropelki lądują, wrastają w kałuże,
pan Trawnik się opił i parska na burzę.
Dziadunio z wnuczątkiem na spacer
wychodzi.
Poczłapią w kałużach bo są średnio
młodzi.
Parasol osłoni a kalosz ochroni
więc sapią i chlapią jak rodzina słoni.
Raz człapią walczykiem, raz chlapią
poleczką
a kiedy się zmęczą to tanga jest deczko;
Krakowiak się trafi gdy kałuże blisko
i majtki zmoczone bo było zbyt ślisko.
Szczęśliwi, zmęczeni, radośni, pogodni
są mokrzy od figli i wciąż siebie
głodni.
To jeden, to drugi zabawę zaczyna.
Tak kwitnie nam słodka, deszczowa
rodzina.
Komentarze (18)
Dziadek tańcząc w kałużach z wnuczkiem, przypomniał
sobie dzieciństwo, więc szło mu całkiem zgrabnie, bo
taplanie w kałużach zbliża pokoleniowo:)
Wesoły wiersz, pozdrawiam, zostawiając sobie
wspomnienia
w kaloszach:):):)
Piękna rodzinna więź. Mimo deszczowej pogody, pogodny
i ciepły obrazek. Pozdrawiam :)
cieply rodzinny wiersz pozdrawiam