Dzieci Smierci
Nastepuja nam na piety Chadzaja za nami choc ich nie dostrzegamy Sa w kazdym ruchu naszym ...................................
Zmierzch zapada
Cienie poteznieja
Panowie nocy nadchodza
Cieplo zmyka pod podszewke serca
Radosc tuli sie do nadziei
Lza zamarza w oku
Zimno ogarnia czlonki
Czekamy na nieuchronne
Nie majac nic na ochrone
Wszelkie dobro zastyga w ciszy
Oni zrodzeni nie stworzeni
Przemykaja niestrudzeni
Nie wolno nam zapytac o imoina Ich
Sa nienazwanymi
Zrodzeni w przepastnej pustce
Utrzymuja zycie poprzez smierc innych
Zejdzcie Im z drogi ...
Usuncie sie w cien...
Zamilczcie ...
Albowiem Oni nie znaja laski
Stanowczy jak srogie bylo Ich
dziecinstwo
Bezlitosni jak sama Smierc
Ona to bowiem przyczynila sie do powstania
Nich
Ci..............
Przeszli
Srogie zimno opuscilo ciala nasze
Dretwota zamienila sie w drzenie
Nie pomni otoczenia dziekujemy za laske
I prosimy w duchu o wiecej
Kto wie czy zostanie wysluchana modlitwa
nasza.......
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.