Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Dziewczyny, nie oddalajcie się...

Lato nastało, więc odpowiedni fragment z mojej książki jak znalazł ;)

(...)
Zostawiłem siostrę na kocu, aby oprócz chwytania opalenizny pilnowała moich osobistych rzeczy, a sam wszedłem do Bałtyku. Planowałem popływać przez półtorej godziny. Oddaliłem się pięćset metrów od brzegu i skręciłem na zachód, w stronę oddalonego o ponad cztery kilometry Międzywodzia, utrzymując równą odległość od plaży. Dobrze się czułem, rozpierała mnie energia, nikt nie przeszkadzał, więc postanowiłem popłynąć kawałek dalej. Potem jeszcze kawałek i jeszcze trochę… a kiedy w oddali dojrzałem zabudowania miejscowości, szkoda było nie dopłynąć. Przecież, kiedy już widoczna jest meta, nie rezygnuje się metr przed nią – ambicja nie pozwala.

Dotarłem bez problemów do pierwszych domów i skręciłem w stronę plaży. Byłem zadowolony, że ponad cztery kilometry pokonałem bez oznak większego zmęczenia. Po kilku minutach doznałem jednak dziwnego odczucia, że zamiast być bliżej brzegu, oddaliłem się od niego. „Omamy mnie dopadły? Przecież nie jestem na pustyni, tylko przeciwnie” – w pierwszej chwili się lekko zdziwiłem.

Jednak po następnych kilku minutach przestałem sam siebie posądzać o złudzenia optyczne – plaża wyraźnie była już dużo dalej. „Co jest?” Zacząłem energicznie wiosłować rękoma, ale efektu nie zauważyłem. Chłodny dreszcz przeszedł mi przez ciało, gdyż nigdy nie spotkałem się z takim zjawiskiem, a przecież z wodą byłem obyty od małego dziecka.

Niebezpieczeństwo u jednych ludzi wywołuje panikę, drugim wyostrza zmysły i działa jak katalizator. Na szczęście natura chyba przydzieliła mnie do drugiej grupy, gdyż uruchomiła się zwiększona aktywność dość małego, ale wielce przydatnego organu, upakowanego tak ciasno pod kopułką czaszki, że jedynie silne pomarszczenie pozwoliło mu się tam zmieścić. Przydał się ten osobisty organ. Wreszcie domyśliłem się, że przyczyną oddalania się od brzegu jest krótka fala, podpływająca od tyłu pode mnie. Była tak zdradliwa, że najpierw podnosiła do góry, ale następnie spływałem po jej dłuższym, łagodniejszym grzbiecie w przeciwnym kierunku od zamierzonego przeze mnie.

Po kilku próbach znalazłem rozwiązanie – kiedy fala podpływała, lekko nurkowałem tak, aby przeszła nade mną. Następnie wynurzałem się i szybko kilka razy wymachiwałem ramionami do czasu podpłynięcia kolejnej. Po kilku długich minutach z nieukrywaną radością zauważyłem, że brzeg przestał się oddalać, a nawet jakby się zbliżył. Nie minął kwadrans, a już byłem tego pewny. „Będę żył!” – pomyślałem z ulgą.

Po półgodzinie wyszedłem wreszcie na nadmorski piasek plaży w Międzywodziu. Ten krótki odcinek do brzegu dał mi jednak porządnie w kość, nie wspominając o początkowym stresie. Usiadłem na chwilę na piasku, aby odpocząć. Kiedy jednak dowiedziałem się od plażowicza, która jest już godzina, zaniepokoiłem się lekko. Za pół godziny rozpoczynała się kolacja, a znalazłem się ponad cztery kilometry od macierzystej plaży i jeszcze kilometr do ośrodka wczasowego. „Jasny gwint! W wodzie przebywałem ponad trzy godziny, a siostrze mówiłem o maksimum półtorej. Chyba się nie denerwuje, wie, że potrafię pływać. Chociaż dzisiaj dość mocno przeciągnąłem czas, a z zasady trzymałem się tego, co powiedziałem przed wypłynięciem” – dopadły mnie lekkie wyrzuty sumienia.

„A tam! Na pewno Tereska się nie denerwuje. Przecież nie ma powodu do tego…” – Przestałem deliberować i zacząłem biec brzegiem morza. Po niecałej półgodzinie byłem już na miejscu i skręciłem pod wydmę, gdzie rozłożyliśmy się z siostrą na kocu. Dobiegłem i zatrzymałem się zdziwiony. Nie było jej, chociaż leżały nasze rzeczy. „Co jest"? Trochę się zdenerwowałem. To nie było podobne do Tereski. „Co się jej stało? Nic nie powiedziała i tak gdzieś sobie poszła? A może kąpie się? Ale dlaczego mnie nie uprzedziła?! Zawsze przecież tak robiła. Mogła chwilę jeszcze poczekać i byłbym spokojny…” – mój niepokój rósł z minuty na minutę.

Zacząłem się rozglądać. „Uff…” – westchnąłem z ulgą, gdyż szybko ją dojrzałem. Stała na samym brzegu i wyraźnie wypatrywała czegoś na morzu, osłaniając dłonią oczy. Zacząłem przepatrywać horyzont morza, ale nie dojrzałem żadnego statku ani nawet żaglówki. „Na co Tereska tak wytrzeszcza oczy? A tam, nieważne. Ważne, że się odnalazła. A już zacząłem się o nią niepokoić”… Podbiegłem do niej truchtem, od tyłu.

– Cześć, Tereska – wesoło krzyknąłem. – Co tam tak wypatrujesz? Bornholmu nie dojrzysz.

– O Matko Boska! – Siostra gwałtownie zasłoniła usta dłonią i rozszerzyła oczy. – Żyjesz?!

– A czemu nie miałbym żyć? – odpowiedziałem, starając się nadać głosowi lekki ton. „Czyżby jednak siostrunia się trochę niepokoiła? Ale przecież nie było czego”. Nie wyglądała na zdenerwowaną, tylko na… bardzo zdenerwowaną. „Chyba nie rozpocznie niepotrzebnej tyrady? Jestem, więc powód do jej nerwów już minął. Dłużej popływałem, niż chciałem, ale przecież nie mogłem zatelefonować z morza i powiadomić o trochę późniejszym powrocie”.

Jakbym nie znał siostry…

– To ty sobie wypływasz na tyle czasu, a miałeś wrócić już dawno temu! – krzyknęła tak głośno, aż plażowicze z sąsiedztwa się obejrzeli. – Chodzę, stoję, wypatruję, a ciebie nigdzie w wodzie nie widać! Resztki nerwów mi poszły! – Głęboko odetchnęła i dokrzyczała: – Mówiłeś, że płyniesz na godzinę, półtorej!

– Dobra, no byłem troszkę dłużej. Ale tak dobrze mi się pływało, że…

– Że co?! Że musiałeś mi nerwy postrzępić?! Nie mogłeś wrócić o czasie i później jeszcze popływać?!

– W porządku, w porządku, ale jestem, więc po co dalej gadać o tym? Chodź, siostrzyczko, bo nam kolacji nie wydadzą. Widzisz, na czas żarełka przecież zdążyłem.

Tereska coś tam jeszcze nadawała, ale starałem się jej pretensje luźno przepuszczać między jednym uchem a drugim tak, aby niepotrzebnie nie zaśmiecać własnej pamięci. „Swoje już powiedziała, to po co dalej język strzępić, w kółko Macieju to samo powtarzać? Ech, te kobiety, nigdy nie skończą, dopóki się nie wygadają”. (...)

autor

zetbeka

Dodano: 2021-06-28 14:58:46
Ten wiersz przeczytano 743 razy
Oddanych głosów: 8
Rodzaj Rymowany Klimat Ciepły Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (16)

zetbeka zetbeka

Fajnie, że się spodobał ten fragment, Kazapie.
Pozdrówka :)

kazap kazap

witaj

z wielka przyjemnością przeczytałem urywek z Twojej
nadmorskiej opowieści

serdeczności

zetbeka zetbeka

Anno2, na szczęście nigdy mnie nie ogarnia panika wq
chwilach kryzysowych, obojętnie czego dotyczą.
Przeciwnie.
To stare dzieje...
Mam trochę rodzeństwa i... tak, to jest szczęście ich
mieć.

zetbeka zetbeka

Olu, wiem o zdradliwości fal morskich. Teraz wiem.
Wtedy miałem 22 lata i przygotowywałem się do egzaminu
na "żółty czepek". B. rzadko pływałem w morzu, w
ogromnej większości w jeziorze, które jest dużo
bezpieczniejsze. Od tamtego zdarzenia pływam z
"marginesem bezpieczeństwa". Coś mnie nauczyło :)
Ocvzywiście, że wiem powód nerwów siostry. Słusznych
nerwów. Tylko w opowiadniu przedstawiłem w odmienny
sposób, lekko żartobliwie. Po latach mogę :)
Pozdrawiam.

Annna2 Annna2

Gratuluję opanowania paniki w wodzie.
A dalej to zmyłabym chętnie Tobie głowę.
I tak jeszcze- szczęściarzem jesteś mając Siostrę.

(OLA) (OLA)


Powiem tylko, że miałeś więcej szczęścia niż rozumu?
Nie rozumiem Twojego podejścia do siostry, która o
Ciebie bardzo martwiła się i nie powiesz, że bez
powodu?
Sam stwierdziłeś będąc w wodzie, że musisz próbować,
aby wrócić na ląd i co najważniejsze udało się? Jak
wiem wielki wysiłek włożyłeś, aby to osiągnąć, 3H w
wodzie musiałeś wyjść padnięty???
Wiem, o czym mówisz ja przy takiej fali topiłam się,
nie spanikowałam i udało mi się...
Stereotyp o morskich fala jest taki, że fala zawsze
wyrzuca na brzeg? Nic mylnego są takie fale, które
najpierw wciągają w morze, którą ty miałeś okazję
poznać.
Takie fale to pływy morskie...
Więcej pokory dla żywiołu, życia i siostry...
Przepraszam za mój osobisty komentarz.

Pozdrawiam Ola.

zetbeka zetbeka

JoViSkA, i Ty contra me?! Wiem, wiem...
Pływam do dzisiaj na długie dystanse, ale bezpiecznie
i właściwie tylko w jeziorze :)
Pozdrawiam również :)

zetbeka zetbeka

Krzemanko, dawne dzieje... ale za to po latach mogłem
zrobić opowiadanko ;)
Również miłego wieczoru :)

zetbeka zetbeka

Anno, wiem :) Wtedy jeszcze byłem młodzieńcem, teraz
już dojrzałym człekiem :)

JoViSkA JoViSkA

Też bym Ci zrobiła awanturę gdybym była na jej
miejscu, mało to wypadków utonięć zdarza się nad
morzem? hm! :))) pozdrawiam i cieszę się, że nie
wpadłeś w panikę i udało ci się wykaraskać z opresji
:)

krzemanka krzemanka

Ciekawa opowieść. Gdybym była na miejscu Tereski, nie
dałabym się tak łatwo udobruchać. Miłego wieczoru
zetbeko:)

anna anna

trzyma z napięciu. (I Ty się dziwisz, że się
denerwowała, a potem dała upust emocjom??!!)

zetbeka zetbeka

O, Waldi! Mamy podobnie, z paniami trzeba
delikatnie... ;)

zetbeka zetbeka

Angel Boy, takie mamy już życie - my, chłopy. Ciągle
musimy pilnować naszych połowic, aby nie strzelił im
do głowy jakiś pomysł, który nam nerwy popsuje... ;)
Również pozdrawiam :)

waldi1 waldi1

i bardzo dobrze ...też staram się nie zadrażniać
sytuacji ...

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »