Dzika plaża
Nadmorskie sosny w suchym lesie
na wydmach wiatr łoży szablistą trawę
mikołajek drga
strzepuje z kolców słony pył
tylko my
za parawanem intymności
półnagie ciała pieszczone słońcem
chłoną fiolet
Zwilżonymi dłońmi
wcieram krem w jej aksamit
musnąłem szyję
drgnęła
opuściła trzepoczące powieki
odchyliła głowę
niby szukając czegoś
w błękicie
W kolebce z piasku
zamarło ciało
ujęła dłoń
gdy dotknąłem uda
Poszum fal zagłuszał
pulsujące oddechy
chichot mewy śmieszki
uleciał w zapomnienie
Komentarze (6)
mam nadzieje,że to dzika plaża była albo rzadko
uczęszczana,bo jest ,niestety,zakaz publicznego
flirtowania!
za parawanem intymności półnagie ciała pieszczone
słońcem chłoną fiolet - poruszyłeś moją wyobraźnię tą
delikatnością słów.
Zwiewny i bardzo delikatny erotyk...
Dzika plaża i erotyczne ekscesy, to połączenie
elekryzujące. Ładny wiersz.
Z dużą dozą delikatności i lekkosci jak podmuch
nadmorskiego zefirka i cel też się ziścił,. Działa na
wyobrażnię.
poruszajacy delikatny erotyk gratuluje ma coś w sobie
wpadł mi w dusze.