[ Dzisaj wieczorem, przed chwilą]
Śmierć zostawia wiersze bez skóry
pachną wtedy jak lekko sucha pomarańcza
przekrojona na pół
nikt nie ma na nią apetytu
nic już się z niej nie sączy
Tylko na przeciw leżą rozchylone nogi
to obraz - za sto lat,
albo obraz z dziś
kręgosłup przesuwa się po plecach
głowa chwiejna
przegłuszam myślami łyk wódki
mętny kosmos odbija się od cieńkiego
szkła
smaczny 'jack daniels'stoi na półce
na przeciwko mojego okna
nie ma nawet ochoty by choć przez chwilę
zmieszać się z moją śliną
szary dym z kadzidełka
domalowywuje mi włosy
w ciszy gdzieś upchany pies
mówi do ruchomych cieni drzew
pociąg jedzie w stronę północy
Mam gęsią skórkę..
Możecie mi zgasić światło
Teraz -
nie boję się innych bytów.
Komentarze (2)
niesamowicie wszystko ponazywałaś. bardzo bardzo mi
się zrobiło klimatycznie.
melancholicznie.
Swoim wierszem skłoniłaś mnie do rozważań w temacie
ludzkiego bytu pozdrawiam