dzisiaj zabiłam
dzisiaj zabiłam
poderżnęłam gardło kobiecie
w różowych skarpetkach
z panieńskim nazwiskiem
nie umiała podłączyć nowego urządzenia
kłamię
bo zabiłam ją już wcześniej
za niezalepioną dziurę w ścianie
i cieknącą wodę w spłuczce
to nieprawda – walnęłam ją w łeb
tasakiem
już z jakiś miesiąc temu
gdy uciekły mi kanały w telewizorze
a ona była bezradna
zupełnie jak przy dezercji
słów
z porodówki wiersza
tak – przetrzymuję jej ciało
w szafie
już z pół roku
znoszę proces rozkładu
bo tak ma być
bo ja jestem stworzona do morderstwa
a ona do likwidacji
Komentarze (7)
Ciekawy wiersz, i dwuznaczny. Mozna odbierac go jak
autosarkazm wobec wlasnych slabosci, w gruncie rzeczy
nieistotnych i malostkowych. To moze byc ironia wobec
wymagan stawianych w prostych zyciowych sprawach.
Mozna tez odbierac go powaznie, jako ekspresje
napiecia zwiazanego z samokrytycyzmem wobec siebie
samej.
zabilam w sobie ta niezaradna ta wczesniejsza ,jestem
teraz inna...dobry wiersz zaskakuje
Marto jesteś niesamowita...to znacznie więcej jak
horror - rzeczywistość czy fikcja. Przekaz wyobraźni
czy obserwacja otoczenia.....brawo.
No czekałem czekałem i się doczekałem w końcu wiersz w
moim ulubionym stylu i za to masz ode mnie plusa.
pozdrawiam i zapraszam do siebie:P
Niezłe, mam nadzieję, że to fikcja :)
Nietuzinkowe ujęcie, ładnie. Cieplutko pozdrawiam.
No i mamy współczesną turpistkę:-) Mało w tym słodyczy
ale dość oryginalnie. Pozdrawiam