Dziura
proza
- Pan pracuje w Zarządzie Dróg – hrabina
Kowalska była wyraźnie zdenerwowana.
- Tak – odpowiedział Siliwończyk – a o co
chodzi?
- O dziurę w drodze przed moim domem.
- Przecież ją właśnie łatamy.
- No właśnie. Teraz. W środku sezonu –
krzyczała hrabina – A do mojego domu już od
połowy czerwca nie można dojechać
samochodem.
- Spokojnie pani hrabino – wtrącił się
Warzecha – przecież pani nie ma
samochodu.
- Ja nie mam, ale turyści mają – dyszała
hrabina – Co roku wynajmowałam w lecie
pokój mojego świętej pamięci męża. A teraz
nikt nie chce w nim zamieszkać, bo nie ma
dojazdu.
- Rozumiem – powiedział Warzecha – i
uważam, że pani hrabina ma rację. Dziury
powinno się łatać na wiosnę, a nie w samym
szczycie sezonu turystycznego.
- Zgadzam się z wami – powiedział
Siliwończyk – ale na wiosnę brakowało
pieniędzy.
- To nie mogliście odłożyć remontu do
przyszłej wiosny? – zapytała, już nieco
spokojniej, hrabina.
- Nie mogliśmy, pani hrabino. Dziura ma
ponad 60 lat i konserwator zabytków
zagroził, że jeśli nie załatamy jej w tym
roku, wpisze ją do rejestru zabytków. A w
takim wypadku musiałaby ona pozostać na
głównej ulicy już na wieki wieków amen –
wyjaśnił Siliwończyk – Na to przecież nie
mogliśmy się zgodzić.
Komentarze (16)
W budżecie jest większa dziura, a kto się tym martwi?
No, ale coś zbyt długo czekali, bo aż 60 lat, by ją
załatać?
Może faktycznie ją wpisać do rejestru zabytków ;-).
Dobra proza.
Pozdrawiam.