Emeryt
Zaledwie słońce nad miastem wzejdzie,
Ledwie się ze snu zbudzą Polacy,
Każdy gdzieś goni. Każdy gdzieś pędzi:
Do szkół, do sklepów, do biur, do pracy.
Korek na drodze. Już jakaś pani
O to, czy zdąży na czas się trwoży,
Przed zmianą świateł przez skrzyżowanie
Ktoś przebiegł. Zyskał minutę może.
Karetka pędzi z kimś do kliniki,
Dziewczyna biegnie do autobusu...
A ja? Spokojnie kroczę chodnikiem.
Ja się nie spieszę. Ja już nie muszę.
Jam „emeritus”. (To „zasłużony”
Znaczy, choć ludzie dziwić się mogą,
Jakie zasługi mam położone,
W jakiej dziedzinie, gdzie i dla kogo.)
Nawet specjalnie się tym nie wzruszę,
Że wokół pędzi świat zwariowany.
Jestem emeryt. Nic już nie muszę.
I idę zbędny (choć opłacany).
Wyjeżdżam do Bydgoszczy. Tak, że jutro raczej nie zdążę wstawić wiersza, a na pewno czytać waszych. Przepraszam.
Komentarze (19)
Zazdroszczę Ci Michałku...mnie zostało jeszcze 7
lat...a tak marzy mi się już zwolnić i się wyspać do
bólu...:)
Udanego wyjazdu i wracaj do nas szybko cały i zdrowy
:)
Pozdro! :))
No niby tak.
Ten zbędny zbudził mój sprzeciw, bo chciałabym
krzyknąć- nie!
Emeryt
Z ZUSu zezwolenie ma
na czerwonym zebrę brać
Pozdrawiam emeryt :)
Pięknie napisane.
Mój jeden koleżka, to od podstawówki ma emeryturę.
Mawia: Ja to rano, zaczeszę się na wodę - do góry - i
już mam wolne.
Pozdrów Bydgoszcz