eterycznie
szedł donikąd a właściwie przekraczał
bariery
niepoznania a śmiech intrygująco wyciągał
dłonie
przecierał oczy nie wierzył
znalazł się pośród płomiennowłosych
kobiet
szisza ograniczała ruchy naliczył
kilkanaście
zachwytem dotykał każdą z osobna
po zaciągnięciach wzmagał się zaśpiew
jakby kadzidlanej woni się poddał
już nie krępował się nagości w nagiej
fali
upajał półmrok rytuał krzykiem karmił
nie usiłował zrozumieć sytuacja mąciła
zmysły
kolejno wypełniał zjawy
szaleństwem esencjonalnie czystym
słabły
obudził się zziębnięty w pobliskim lesie
chyba śnił lecz czy sen mógł go okryć
kwieciem
Komentarze (6)
I jeszcze inaczej o nocy, cieniu, pragnieniach,
widzeniach, śnieniu...Zaczytuję się w Castanedzie
i...jakoś mi tu wszystko pasuje. I puenta; jakby
próba oceny, zrozumienia, co faktycznie jest snem a co
jawą- już taka bardziej rzeczywista, jak real.
Eterycznie interesująco..pozdrawiam:)
Przekraczasz bariery Leszku, bariery słowa ... :)
Eterycznie i erotycznie:)Pozdrawiam.
oddałeś tak erotycznie i zmysłowo że 'ciary' po
plecach idą:)))))
Z tego co widzę przejmujesz tu władzę w nocy :) Sam
doskonale pewnie wiesz, że piszesz niesamowicie i
...eterycznie, więc właściwie mój komentarz jest
zbędny.. :)