Fatamorgana
Wciąż myśl ma przywodzi wspomnienie,
Wzrasta wciąż moje zdziwienie,
Że kiedyś wśród majowej nocy,
Ujrzałem cud na swe oczy.
Leżałem wśród sennych macierzanek,
Wchłaniałem ich woń kojącą.
Nagle zza kwietnych firanek
Ujrzałem postać stojącą.
W kształcie zda się Wenera,
Lico jej alabastrowe.
W piersi aż oddech zapiera,
Gdy spojrzysz w te oczy fiołkowe.
Długie, faliste włosy
Otaczały jej postać jak morze.
Kołyszące się złociste kłosy
Przypominały te sploty w kolorze.
Oczy dumne, aksamitne oczy monarchini,
Ocienione czarnych rzęs woalką.
Dziewczyno, czyliś jest bogini,
Czy też jej wierną westalką?
Usta jej kształtne, różane
Rozchylił uśmiech anioła.
Słyszę szept, słowa niezapomniane.
Ona - ona mnie woła!
Idę, biegnę bez tchu,
Szalony za swą bogdanką.
Widzę ją, tuż przy krzaku bzu.
Zniknęła za kwietną firanką.
Nimfo, czyś ty jest tworem
mojej wyobraźni?
Samotnym wieczorem wyśnionym,
Ulotnym jak rusałka z baśni?
-jestem zauroczony-
Komentarze (9)
Dziękuję, wzajemnie!
Lecę w sen, dobrej nocy życzę,
Grażynko.
Grażynko, bardzo dziękuję za wgląd i miłe słowa.
Wszystkiego dobrego!
Fajnie, romantycznie napisane z pozycji mężczyzny,
pozdrawiam serdecznie, Grażynko :)
Bardzo dziękuję, Kri. Życzę spokojnej nocy!
Bardzo romantycznie,
piękne wersy,
pozdrawiam serdecznie:)
Sisy, bardzo mi miło. Wszystkiego dobrego!
Piękne, romantyczne strofy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Anno, pozdrawiam Cię serdecznie.
zjawa na miarę męskiej wyobraźni.