figlarze...
oj figlarze czemuż nocną czernią tak
targacie
księżycową wartę senną gromem rozpruwacie
w niszczycielskiej sile gnacie przez ulice
mroczne
niby truchtem lub galopem wolniutko i
skocznie
z waszą mocą płynie cisza w strzępy
rozrywana
wygłuszona całkiem milknie z dzwonności
odziana
słychać tylko tony szumów wycia oraz jęku
demon uciekł gdyż w kominie zląkł się
waszych dźwięków
nietoperze nocy wierni w czerni się ukryli
żaden z nich wczas waszych harców głowy nie
wychyli
oj figlarze wietrznołzawi popłyńcie nad
lasy
tam w srebrzystej barwie luny wyciszcie swe
basy
i powróćcie w mglistej mżawce i mokrej
kapocie
by nie było smutno w parku przedgrudniowej
słocie...
Komentarze (6)
U mnie też byli, powracali wiele razy.Tłukli po
kominie, żaluzjami narywali.
Teraz jestem za siedmioma górami i tylko pada ciągle
:(
Pozdrawiam :)
...dziękuję tobie Aniu i panom za odwiedziny;
wszystkim wam miłego popołudnia życzę:))
Uroczy wiersz, a wczoraj przy księżycu jasno, jak w
dzień. Pozdrawiam
W zmysłowej, nocnej scenerii, figlarne postacie
przeżywają swoje niezwykłe przygody, tworząc wrażenie
tajemniczości i magii. Figlarna ta przyroda.
(+)
Lubię wiatry. Nawet bardzo silne. Mimo, że czasem
by7wają uciążliwe, mam do nich dużo sympatii, bo byłem
żeglarzem.
dzisiaj wyjątkowo porywiście sobie pofiglowali.