garść purpurowych melancholii
byłeś gwiazdą
która przez krótką chwilę
oświetlała moją drogę
w gąszczu szarych ścieżek
złote struny słońca
zatapiane w strumyku
jak wstążki oplatały stopy
pobudzając do życia
drzemiące uczucie
niesforny los
poplątał nadziei
cienkie przędziwo
jak papierowy statek
zatapiany falą
utonęły wszystkie pragnienia
nie było już dróg ni ścieżek
wijących powojów wśród łanów
rozsypały się perłowe korale
kwitnie wyboista droga
po której hula Boruta z Rokitą
chichotem się upajając
a ja spacerem przez życie
przechadzam się po zaułkach
szukając czegoś co zostało
gdzieś w trawach
nad brzegiem tamtego strumyka
Komentarze (37)
Piękna melancholia. Pozdrawiam.
/nad brzegiem tamtego strumyka/czuję smutek...
jaki ładny, subtelny, delikatny...:)
Ładne frazy - puenta daje nadzieję:)
byłeś* umkneła kreseczka
smutny ten wiersz
był i już go nie ma
tęsknota wyziera z wiersza
pozdrawiam Sabinko:)
Czyżby to tak przed jesienią?
Bardzo łądny wiersz, a szczególnie ujął mnie obrazek:
/kwitnie wyboista droga
po której hula Boruta z Rokitą
chichotem się upajając/