Gdy upadnie wiara
Blady orzech świtu w miasteczku nad
ranem
kołysze nasze sny gwałtownie przerwane.
Budzą się rozmowy świeżym tchnieniem
wiatru.
Rodzi się muzyka - melodia do spektaklu.
Co dzień kwitnie inna jabłoń nowych
zdarzeń.
Życiem rządzi grymas, kaprys mocnych
wrażeń.
Wstają nowe twarze dotąd pochowane.
Giną Ci, dla których szczęście nie
pisane.
Z każdym dniem od nowa tli się płomień
wiary.
Świat ułudy tkają coraz nowsze czary.
Lecą pchane słowem wieczne prawa myśli.
Niespełnione więdną, nic ich nie użyźni.
Dłużą się nadzieje, toczą martwe sprawy.
Dziś nie będzie lepiej, mnożą się obawy.
Ludzkim kosztem płynąć będzie ślepa
wiara
w coś co nie nadejdzie - naiwności kara.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.