Geralt
Po nocy przy księżyca świetle
i krwawym chrzcie
w twierdzy, pośród gór.
Wyruszyłem w szlak
za horyzont rzek koszmarnych.
gdzie topielec jadł
młode dzieci łąk
przy trakcie
stała przewrócona kareta.
Gwałt i maruderzy.
Mój medalion ani drgnął.
Kołatało serce jeszcze świeże.
Zdjąłem z pleców miecz
i klingi blask oświetlił
potworny ryj.
Rzeź przyniosłem im.
Przerażona panna
wzięła mnie za kolejnego łotra.
Jakiś żal w znieczuleniu
eliksiry me bitewne
ale uzależnia bardziej
zapomnienie.
Promykiem szedłem w mrok
i wilczy każdy krok.
Nadstawiam karku
a wszędzie złodzieje.
Ale jedno wiem po latach
- praca nigdy się nie nudzi.
Zawsze warto być wiedźminem
choć tak łatwo wyjść na ludzi.
Komentarze (8)
To nie moja bajka ale wiersz ciekawy:-)
Pozdrawiam serdecznie:)
pozdrawiam:)
Fajny wiersz ... pamiętam ja czytałem po nocach sagę o
Wiedźminie ... pozdrawiam
Intrygujacy wiersz pozdrawiam
Ani ja fanka, ciekawe. Pozdrawiam
ciekawy wiersz, pozdrawiam
nie jestem fanem fantastyki, ale zaciekawił mnie,
zaintrygował swoim dramatycznym klimatem...na tak:)
miłego dzionka