Gnijąca nieskończoność
Coś niestworzonego ogarnia umysł, kończyny
i przewód pokarmowy
Na każde z nich oddziałuje inaczej,
wciskając swoją obecność w szpary między
pytaniami
Kołowanie
Zmęczenie
Pragnienie
Łaknienie
Walka z niewidzialną masą, przygniatającą
umęczone ciała do ściany,
Staje się nieznośna,
z nosa sączy się szkarłatna krew,
z oczu płyną szafirowe łzy
Siła zwiększa się, a w końcu przejmuje
władze nad poddanym,
Niweczy autentyczność trudu podjętego w
kryzysie
Otacza duszę muskając oliwkowym cieniem
Wtapia się w bladą skore z dokładnością
nacisku
Uczucie rośnie
Niechęć nie mija
W końcu pęka niewidzialna powłoka
normalności
A z każdego otworu ciała wylewa się czarne
jak smoła zniesmaczenie
Zjawa przejmuje kontrole
Nie możesz nic zrobić
Jak domino burzy wszystko co uważasz za
ułożone
Cierpisz
Ty i wszystko co stoi na drodze
Z bezradności przestajesz czuć cokolwiek
Znowu
Wraca z podwójną siłą jak zawsze gdy
tracisz uważność
Zabiera nadzieje
Zdrowy rozsądek
I pozytywne myśli
Zabiera Ciebie
I nic już nie ma znaczenia
Choć kiedyś miało nieskończone
Bezkres wita się z kresem
To koniec dla duszy i zmęczonego ciała
Została tylko ciemność
Cztery metry pod ziemią z próchniejącym,
sosnowym sufitem.
Komentarze (7)
Ciekawe, zatrzymało mnie na chwilę. Pozdrawiam
Miłość zwycięża śmierć,
tak jak przyjaźń, nigdy nie mija.
Dobry wiersz.
Bardzo ciekawy wiersz.. na pewno jeszcze wrócę..
Niesamowity opis jakiejś strasznej choroby zrobił na
mnie ogromne wrażenie...pozdrawiam :)
Faktycznie mroczny wiersz, można rzec jakby opis
jakiegoś demona,
a to wylewanie się z członków przypomina mi wirus e
bola,
a co do końca każdemu on pisany czy w ciemności czy
jasności duszy, to już od nas zależy, od naszego
postępowania.
"Przejmuję władzę/ę/ zgubiło ogonek.
Dobrego dnia życzę.
jak dla mnie to obraz ,,post mortem,,
masz punkt
niesamowicie mroczny obraz. Jak choroba psychiczna,
albo delirium.