Graffiti
tobół każdej nocy
niesiesz pustą ulicą
przez wyludnione dworce snu
skąd pragnienia odjeżdżają donikąd
nie umiesz podnieść z kolan świtu
po rozmytej deszczem nocy
zimną mgłą
wracają prośby nie spełnione
zaklęć i gestów dalekie wołanie
na szarym murze dnia
piszesz kolejny list
bez adresu
o szczęściu które przyszło za późno
o miłości której światło
parzy dotkliwie dłoń
zamienia w popiół każde słowo
jakbyś próbował uderzyć w dzwon
jakbyś próbował rozkołysać ciszę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.