Grznioty
Tęsknię i kocham. Zawsze.
Gorónc i parno tako, że pozietrze ciajżkie,
żywota sia pozbyć tlo szło.
Jek chabry w zbożu fejniejsze reno.
W pół zmierzchu grznioty z psiorunami
byli,
tero modre i leciuchne niebo je i ło!
Wyżej, wyżej leci niźli spada.
Ostatnie tango z wiatru poszumem,
przedwczesny zielony posłaniec Boga.
Umrze, tak bywa z niechcianym sercem.
Lotniku wiecznej jesiennej udręki,
na ziemię spadasz niczym ptasie pióra.
Grzmię, czy słyszysz tęsknoty dźwięki?
Dla Ciebie rozwarły się wszystkie nieba.
Ona silniejsza niż Jair i siostry
Łazarza.
Wyrzeknę się siebie, Tobie oddana na
wieki.
Jest więcej niż rzeczywistości
odbijaniem.
Struktura wiary cząstka miłości maleńka,
knot świecy się dopala z nikłym
płomykiem.
Jesteś, choć wiem że przegrałam z
naturą.
grznioty- grzmoty
w pół zmierzchu- wieczorem
żywota sia pozbyć- umrzeć
tlo- tylko
jek- jak
Gwara warmińska.
Komentarze (34)
w pierwszym momencie - co to? - no tak gwara i teraz
wszystko rozumiem
Piękne pisanie Anno i ten gwarowy wstęp - super!
Pozdrawiam serdecznie :)
Niestety gwarancji na życie nie mamy. Pozdrawiam
serdecznie. Życzę dnia wypełnionego pogodą ducha:)
Cudowny sonet Anno.
Wczytuję się i wczytuję...
Pomalutku uczę się Twojej gwary. Pozdrawiam serdecznie
:)