Gwałt słów...
Brudny i obszarpany ze swą ideologią naruszasz serca innych ludzi nie słowem...lecz siłą...
Nie słyszę Twych kroków
poruszasz się bezszelestnie
delikatnie na palcach stąpasz
i obejmujesz mnie swym ramieniem
Chcę uciec
krzyknąć
głośno zawołać ciszę
ale nikt mnie nie usłyszy
zatykasz ręką moje usta
nie pozwalasz mówić
Widzę pot spływający po twej twarzy
chcę zamknąć oczy
nie widzieć tego co nadejdzie
nie czuć tego co będzie
chcę cofnąć czas...
Przytulasz się do mnie
nie zgrabnie łapiesz w pół
żądasz ciszy moich słów
nawet głębszy oddech
może być skazaniem na śmierć...
Nie pozwalasz mi się bronić
dyktujesz co mam robić
zakazujesz cokolwiek mówić
jesteś przekonany że masz racje
Wiem że jej nie masz!
i chcę z tego powodu krzyczeć!
Tak by moje słowa dotarły wreszcie!
do zakłamanego Twego serca...
Ja się nie poddam odeprę Twój atak Poruszę serca tych co jeszcze nie widzą że złą droga idą..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.