Hej Solina, Solina... Sonety...
Gdy szare obłoki śpią nad połoniną,
i Bieszczadzkie góry wrzesień
zaczerwienił.
Lato swą koronę oddało jesieni-
boćki odleciały z gniazd swych nad
Soliną.
Ciuchcia zagwizdała, do psów na uwięzi,
w kolibie piwkują drwale z węglarzami.
Lis z kurczakiem w pysku ucieka polami,
we wsi dymem pachnie, ktoś kiełbasę
wędzi.
Chmurą złotych liści wiatr kręci pod
lasem,
owczarze pod wiatę owce z hal zganiają.
Potańczą, zanucą popiją se czasem,
narobią oscypków, owczy ser mieszając.
Nocą stary jeleń porykuje basem,
a na niebie gwiazdy bieszczadzkie
mrugają...
Komentarze (22)
Z ogromna przyjemnościa czytam :)
Bardzo mi sie podoba
Pozdrawiam serdecznie :)
aż chciałby się tam być, pięknie!
Znów poczułam ten klimat..
Śliczny! z przyjemnością przeczytałam.
Pozdrawiam serdecznie :)
Z przyjemnością przeczytałam :-) pozdrawiam miło :-)
Bardzo ładny, klimatyczny i można rzec "swojski"
sonet.
Z przyjemnością przeczytałam.
Pozdrawiam serdecznie :)
bardzo kocham gory a nad Solina spedzilam jedne bardzo
szalone wakacje:)wzbudziles piekne
wspomnienia...zaczarowane sa Bieszczady...
pozdrawiam cieplo:)