Historia pewnej miłości
Dla wszystkich nieszczęśliwie zkochanych...by kiedyś pokochali szczęśliwie!!!
Tak delikatnie, z uczuciem dotykał jej
twarzy,
Czekał aż go uśmiechem radosnym obdarzy,
Ona - kochana uczuciem gorącym
Dla niego najświętszą wartością będącym.
Tak kochać potrafił on tylko jedyny,
Tylko o niej myślał - o powrocie do
dziewczyny,
O byciu z nią tylko, o dzieleniu losu,
Aż przyszedł dzień straszny, dzień pełen
chaosu.
Dzień wielu rozwiązań,
Niekoniecznie szczęśliwych;
On musiał wyjechać
Od swojej dziewczyny.
On dostał pracę gdzieś na końcu świata,
Miał pracować w porcie u swojego brata.
Jej bał się powiedzieć - no bo co to
będzie?
Lecz ona mu rzekła: będziemy ze sobą zawsze
i wszędzie.
Gdy on się pakował - ona płakała,
Gdy bilet zamawiał - ona przy nim stała.
Spędzali ze sobą każdą sekundę życia,
Nie wyobrażali sobie bez siebie bycia.
Ona mu rzekła: ja chcę być z tobą!
Moja miłość do ciebie stała się chorobą.
I tak zbliżając się powoli do siebie,
Połączyli swe ciała, czując się jak w
niebie.
Połączyli swe ciała, połączyli i dusze,
Gdyż mieli przeżywać straszne katusze.
Odległość ogromna ich miała dzielić,
Kiedy się zobaczą? Tego nie wiedzieli.
Gdy nadeszło pożegnanie,
Ona już płakać nie mogła.
Zbyt wiele łez wylała,
Gdy modliła się do Boga.
Prosiła by jej go zostawił,
By go nie zabierał;
Lub choćby mogła wiedzieć,
Że miłość nie umiera.
Gdy on wsiadł do samolotu
Ona gorzko załkała,
Bo to nie był jeszcze koniec,
Ona dobrze to wiedziała.
Dobrze wiedziała,
A raczej to czuła.
Lecz kto jej wytłumaczy?
Dlaczego już go więcej nie zobaczy?
Dlaczego to miała być końcówka?
Dlaczego tak okrutna?
Dlaczego ich uczucie jest na to skazane?
Dlaczego ich miłość w kajdany zakuta?
Już wkrótce to wiedziała.
To jego rodziców wina.
Cóż z tego, że błagała,
To była prawdziwa ich rozstania
przyczyna.
Według ich mniemania
Ona nie była dla niego.
Ona wciąż płakała
I pytała: DLACZEGO?
Lecz nie mogła tak żyć,
Wiedząc, żę jest za gorsze uważana
Że miłość straciła,
Że jest na to skazana.
Dla niej śmierć - to jedyna ucieczka,
Że to koniec - już nie wróci.
Miała tylko nadzieję, że może kiedyś
Na jej mogile zapłonie choćby jedna
świeczka.
Jak pomyślała, tak wkrótce zrobiła,
Jej dusza ku niebiosom błękitnym się
wzbiła.
Gdy on o tym usłyszał, pomyślał:
DLACZEGO?
W takim razie na świecie nie ma miejsca i
dla niego.
Pewnej nocy wziął swe rzeczy
I w morze wypłynął
I piosnkę smutną zanucił,
Że już nigdy nie powróci.
I tak wraz z miłością
Umarły dwa ciała,
Lecz dusza za duszą
Do nieba wzleciała...
"Tak i Romeo stanie przy swej żonie;
Dzieląc za życia, złączymy ich po
zgonie.
Ponurą zgodę ranek ten skojarzył;
Słońce się z żąlu w chmur zasłonę tuli;
Smutniejszej bowiem historii nie zdarzył
Los jak historia Romea i Julii..."
Z fragmentem "Romea i Julii" Williama Szekspira...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.