Historia o pewnym statku
Razu pewnego, dnia słonecznego,
usiadł mój dziadek na ławeczce parkowej i
opowiedział mi bajkę o takim statku, który
cztery kominy miał, który bardzo szybko
pływał.
A było to tak...
Dnia kwietniowego, dziesiątego, roku tysiąc
dziewięćset dwunastego w swój rejs
dziewicz, statek wypłynął,
kotły parą wybuchły,
śruby ożyły, tłoki ruszyły,
koła sterowe w ruch i ...
,,cała naprzód" - rozległ się głos sir
kapitana,
ten wskazał na niebo,
na mewy, które tam latały.
Para w ostatnim kotle wybuchła,
zadymiła wszystko, lecz więcej węgla w
kocioł sypią i szybciej, i szybciej,
statek wibruje,
płynie co sił, lecz nagle wstrząs. Co to za
siła!
Po paru godzinach po zderzeniu z górą
lodową, statek zatonął
salony kajety, bulaje okryły się solą...
I taka to była historia statku
zwanym...chyba wiecie ,,Titanicem"
Titanic zatonął 15.04.1912 ok. godz. 2.30...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.