HOTEL
Jeszcze tylko posiedzę tu. W wynajętym
miejscu. Nie otworzę pokojówce, która
przyjdzie, jak promień słońca,
rozjaśnić pokój umierającymi kwiatami.
I znów będzie jutro. Przyjdzie Bóg,
wysprzątać
hotelową łazienkę i zaprosić nowych
gości.
W zmienionej pościeli nie będzie śladów
po mnie. Nawet ściany, z czasem przema
–
lowane nie zdradzą odcisków palców
i oznak ugryzień.
A rośliny w holu,
wywoskowane, zbyt sztuczne
i zajęte przyjmowaniem podróżnych by
opowiadać jakieś historie.
Na koniec
każdy oddaje klucz
i odchodzi w zupełnie nowy, obcy
ruch uliczny
( Hotel to życie. )
Komentarze (2)
Wiesz zatrzymuje i zmusza do przemyśleń. Czytałam z
zainteresowaniem :)
to wlasnie cale zycie...te klucze wiszace w recepcji
przechodzace z rak do rak