Idę
Ja jestem nocą, a ty dniem… Spójrz, idę w
deszczu. Noc mnie okrywa otuliną snu…
Światła ulicznych latarni pustego miasta.
Lśniący asfalt opuszczonych ulic…
W przestrzeni tej, co przypomina…
W melancholii grudniowego zmierzchu
idę…
W wilgotnym powietrzu, wietrze, co porywa
ku niebu, co szarpie plakatami,
które łopoczą i szeleszczą w trwodze
opuszczenia.
Obserwują mnie
z bilbordów
uśmiechnięte twarze…
Odbijając w lustrach swoich oczu dalekie
światła gwiazd, które przenikają nieśmiało
przez szczeliny
chmur…
… które drgają miliardami kropel,
pomnażając je
w niejednoznaczności
enigmatycznych obrazów…
Gdzieś, między
istnieniem
a niebytem
wkraczam
― w niewidzialność…
Przenikam drgające cząstki
substancji czasu,
atomy, mżące piksele opuszczenia…
… wysypujące się z każdego zakamarka,
każdego załomu…
Tak oto podążam do ciebie, mijając
przytłumione
nikłym blaskiem witryny sklepów,
w których przeglądają się jedynie duchy,
jakieś zapomniane widma o nieustalonych
rysach twarzy…
Pełno
ich,
milczących…
… snują się jak te opary,
jak te mgielne
kaskady melancholii,
poprzez mury , ściany, szyby…
Gdzie ja
jestem?
Jestem tutaj…
Wśród kałuż, w których blask,
wśród wilgotnych
gałęzi drzew,
bulgoczących rynien…
… ociekających gzymsów i ścian…
Wśród…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-12-07)
https://www.youtube.com/watch?v=NNO_oaJdKfw
Komentarze (2)
Przesmutno i tak mroczno w Twoim niepowtarzalnym
stylu.
Pozdrawiam serdecznie.
samotność przywołuje dziwne obrazy.
Lubię się zagłębiać w Twoją mroczność.