Ile jeszcze?
Ile rosy o poranku garścią losu w dłoniach
spruszę?
Wiatru włosów roztarganych, gdy na Słońce
patrzeć muszę.
Czy Księżyców w blasku świecy, jak północny
sen wrogości,
czy zapukasz do mej duszy gdy tak czekam w
samotności?
Ile uschłych traw odleci z dmuchem wiatru w
gęstym pyle?
Ile śniegów wyparuje, lodów zmrozi w białej
bryle?
Ile jeszcze patrzeć muszę na to wszystko
sam jak palec?
I czasami łkać potrzeba, tak jak płacze
głupi malec.
Komentarze (3)
Czasem warto czekać, nawet bardzo długo, czasem warto
też sobie pomóc by zbyt długo nie czekać.
hmm...najwyższy czas wziąć sprawę w swoje erce ...bo
bierne czekanie do niczego nie doprowadzi...
Patrzenie przez oczu dwie pary inne ma wymiary.