Ileż jeszcze, Boże!
Ileż jeszcze, Boże! czyż nie masz
litości
Torturą tak słodką serce me rozrywać?
Wypalać mnie w kwasie nazwanym radością,
Kazać w kaźni śmiechu wiekami przebywać?
Ile jeszcze wytrwam? Czy można, bym
jeden
Wśród tysięcy wolnych Twoim więźniem
został?
I po co? Być może, abym przez swą biedę
W cierpieniu się ugiął, bym z popiołów
powstał?
Niechaj żar Twój płonie, spala bez
pamięci,
Na ekstaz granice serce nakieruje,
Topór Twej miłości, niechaj ostrzem
nęci,
Niby płatkiem róży zmysły poćwiartuje...
Napisany w godzinę po przeczytaniu listu od przyjaciółki. Dziękuję za radość tego wieczora, piękne słowa i natchnienie, Agnieszko.
Komentarze (2)
przeczytałem wszystkie trzy wiersze, widzę ,że ogromny
potencjał w Tobie drzemie, masz swój własny styl
pisania i tak trzymaj, owocnych wen twórczych mogę
tylko życzyć.
Witam w rodzinie! - pięknym wierszem debiutujesz, o
głebokiej treści i ładnej formie...ja bym tylko dodała
do treści...nie ile jeszcze Boze lecz jeszcze proszę
jeszcze...bo jeśli jesteś szczęsliwy...to tylko w tym
trwaĆ...Brawo!!!