(INNEJ)Zaręczyny
Ona lekko nóżką sunie po kosteczkach
długich ulic
Delikatnie płynie frunie brzoskwiniowo-mdły
dziś jej lic
Włosy gubi w złotym słońcu lekki uśmiech
pieści oczy
Zgrabny warkocz ma na końcu dziś go może
też zobaczy
On jak żołnierz ścina dłonią i w powietrze
oddech wtłacza
I by z piekłem walczył o nią gdyby zła ją
wzięła paszcza
Prężnie dzielnie tnie ulice idąc prosto tak
przed siebie
Dziś to znów zobaczy lice co go więzią w
siódmym niebie
Ona chwilkę się zatrzyma na straganie
barwnych kwiatów
Tam jest wierzba tu olszyna malwa storczyk
pełno bratków
I wybierze sobie bukiet białych lilii od
niechcenia
I opadnie grzywki pukiel gdy się schyli po
kaczeńca
On odebrać musi kwiaty od kwiaciarki zza
„Siódemki”
Do jej serca nie trza mapy w palcu ma u
jednej ręki
Zna tę drogę lepiej nawet niż swój własny
tor do domu
Dziś założył nawet krawat i nie mówił nic
nikomu
I już zbliża się do niego widzi krawat
kwiatki w dłoni
Stanie z boku patrzeć w niego nikt jej
przecież nie zabroni
W lilie wtula lico swoje może przecież
sobie marzyć
-„Moje serce chociaż twoje inną
kwiatem chcesz obdarzyć”
I spogląda w smutku tonie widząc innej los
się śmieje
I z żalu opuszcza dłonie on tej innej jest-
już nie jej...
Rozczarowanym...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.