Ja jestem...
sama!
Jestem jak powietrze.
Wciąż niewidzialna.
Nawet topie się w swym swetrze.
Jestem niezauważalna.
Strzegę bramy do cierpienia.
Do każdego wyciągnę rękę.
Lecz upadłam w zapomnienia
Pewnej śmierci udrękę.
Szukam leku na tęsknotę.
Na miłość bez wzajemności.
Lecz dostaję wciąż głupotę.
Łamiąc przy tym kości.
Wciąż błagam,
Wciąż się łudzę.
Czemu to ja pomagam?
Gdy będę miała szczęście to się obudzę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.