A ja lubię
Lubię jesienne, długie wieczory
myśli odpoczywają
za oknem plucha
lubię posłuchać
jak wiatr dobija się i łomocze.
Bramę sam sobie otwiera na oścież
wiem, że nie goście
czekają za drzwiami
bo tak między nami:
gdzie w taki deszcz i szarugę?
Wpuszczę psa i wygonię kota
brudzi niecnota
niech szuka gdzie indziej
sobie legowiska
bo noc ciemna i bliska
do snu już kołysze.
W tym półśnie
wracam w przeszłość i słyszę:
mama zmywa naczynia
statki w misce brzęczą
przytłumiona taty rozmowa
gra radio
ja pod pierzyną
na sienniku ze słomy
zasypiam
by zacząć swe życie od nowa.
Komentarze (26)
Dzisiaj wypatrzyłam ten wiersz i powiem Ci
"pojechałaś" mi równo po wsponieniach...ahhhhhh.
Piękny wiersz, płynie się po wersach z przyjemnością
wyczytując, co dalej dalej... A i komentarze
zwłaszcza australijki... jestem cała w minionym
świecie.
na słotę i pluchę, dobra jest nauka, wieczór minie
wartko, bez trwogi o nudę
Co do wiersza - to nazwalabym go nieregularnym, bo
rymy sa w roznych miejscach, poza tym albo znaki
wszedzie albo nigdzie.
Twoje wspomnienia w wierszu poruszyby mnie bardzo, bo
ja bardzo dobrze pamietam te czasy. Spalam na takim
senniku przez caly okres mojego dziecinstwa dopoki nie
przeprowadzilismy sie ze wsi do miasta. Pamietam, jak
moja mama wypychala taki sennik swieza pachnaca sloma.
Sennik byl lniany, a na nim lniane przescieradla.
Obowiazkowo pierzyna z puchu z gesi. Moze mi nie
wierzycie, ale nadal mam taka pierzyne, co prawda
popikowana i nadal mi sluzy w w zimowa pore, chocby
niektorym sie zdalo, ze w Australii to tylko goraczki.
Lozka byly drewniane z deskami, na ktore wlasnie
kladlo sie ten sennik. Na takim poslaniu spalo sie
wspaniale. Pamietam tez, jak czasem na wsi spalismy na
sianie.
Pamietam, jak kobiety na wsi organizowaly w kazdym
domu darcie pierzy albo krojenie kapusty do beczek.
jedna z dziewczat myla i moczyla nogi przez dobra
godzina, aby potem tanczyc w takich beczkach. Ludzie
zbierali sie po domach opowiadali przerozne historie,
opowiadali o duchach, dziewczeta robily na drutach
swetry, szaliki, rekawiczki i wyspiewywaly przerozne
piosenki. A ojciec piekl kartofle w popielniku i
jedlismy je z kwaszona kapusta.
Moznaby tak wspominac w nieskonczonosc.
Te czasy przeminely, ale nadal sa w naszych
wspomnieniach i dobrze, ze przelewamy je na strofy
wiersza.
Rozkleilam sie co nieco, tak podzialal na mnie ten
wiersz.
To tak jak i ja lubię jesień ....spacery, szelest
liści pod nogami w alejkach, czerwone zachody słońca i
z mgły wschody...deszczowe popołudnia i kałużę...choć
to czas przemijania...
to jest jakieś biadolenie , bredzenie , że się jest w
przedsionku poezji.
:) Piękny, spokojny wiersz... :) Tylko zwierząt szkoda
;) Pozdrowionka :)
"w tym półśnie
wracam w przeszłość i słyszę:" Wspomnienia budzą
radość i dają nadzieję :)
wspomnienia:)..jakże piękne
by zacząć swe życie od nowa :) oczywiście +
"Lubię jesienne, długie wieczory" ja też lubię :-)
oprócz wyganiania kota, wszystko mi się podoba :-)
Ja także to lubię i dlatego daję+!
Jejku, siennik ze słomy:))) Ależ fajny wiersz.
siennik ze słomy? pamiętam jeszcze...ach te
wspomnienia
Wyrzuć te pojedyncze znaki przestankowe i dużą literę
z trzeciej zwrotki. Aha, i jeszcze zmień wers
'przytłumiona taty rozmowa'. Ja spałam na sienniku z
siana. O, matko, jak pachniało.
Jestem zauroczony siennikiem ze słomy. Były u mnie
takie czasy kiedy w wojsku kadetem spałem na sienniku
i dumnie nosiłem czerwone lampasy.