Jak Don Kichot
Słyszę zewsząd chichot,
że swymi wierszami,
walczę jak Don Kichot,
czyli z wiatrakami.
A tu jest tak ładnie,
ptaszek słodko kwili.
Nikt forsy nie kradnie,
bo to ludzie mili.
Spółka tuli władzę,
władza spółkę wspiera.
Cóż na to poradzę,
czas tylko zabieram.
Policja jak chroni,
pilnuje jednego.
Bo go trzeba bronić,
sam nie wiem dlaczego.
Powstaje komisja,
śledztwo trwa dwa lata.
Tak wygląda misja,
której prawda lata.
A tu dalej ładnie,
sami przyjaciele.
Polska jutro padnie,
a może w niedzielę.
Biskupi choć grzeszni,
z pokutą nie śpieszą.
Są tacy pocieszni,
zwłaszcza kiedy grzeszą.
Przykład z góry płynie,
z jak najwyższej grani.
Toniemy w urynie,
brudem pomazani.
A tu dalej pięknie,
widoki szalone.
Lecz kiedyś to pęknie,
tak już jest z balonem…
Słyszę tylko chichot,
gładki jak aksamit,
że jak ten Don Kichot,
walczę z wiatrakami.
18/03/2023r
Komentarze (2)
Bort...już myślałem że reszta w podziemiu się
ukrywa.Trochę dołożyłem...
Kiedyś ten balon pęknie... Oby jak najszybciej, zanim
będzie za późno...
Pozdrawiam.