L jak LUSTRO
Czeszemy się, golimy, myjemy zęby,
a wszystko przy tym niemym świadku.
Spoglądamy w jego kierunku
kilka razy na dobę.
(czasem, w półmroku, mignie jakas
plamka,
wykrzywiony uśmiech,
cień czegoś z Krainy Czarów)
A ponoć to wytwór Szatana.
Ewie brakowało lustra, choć
Adam był ślepy.
Najbardziej dosłowne
okno
na świat fikcyjny.
Perfekcyjny mimetyzm.
Lecz to my jesteśmy odbiciem.
Żywym odbiciem tego kogoś z lustra.
A kiedy nie stoimy przed tą taflą szkła,
stoi tam On, niecierpliwie czekając,
by znowu nas ujrzeć.
Komentarze (2)
No, no - nieźle. Gratulacje
Lustro... Niby nic wielkiego, ale pisać o nim można
bez końca. Wszystko zależy tylko od fantazji poety.
Pozdrawiam.