Jamioły nad Chochołowską
Spochmurniały błękity popołudniem
styczniowym,
pomarszczyły niebiosa, otuliły świerki.
Srebrnych piór nie zgubiły rozmarzone
anioły
zapatrzone i głodne długiej górskiej
włóczęgi.
I rozsiadły się cicho u podnóży Grzesia.
Skrzydłem lotnym i śmigłym mącą rześkie
powietrze.
Wnet zastanie je wiosna, nim swe oczy
nacieszą,
a ja zdążę po cichu namalować je
wierszem...
A ja zdążę w ich skrzydlej, bladej,
chmurnej huśtawce
uspokoić swe myśli jakimś smutkiem
zbełtane.
Swoją duszę nakarmię i uleczę - jak
zawsze.
W serce wiary naleję jak w gliniany
dzbanek,
w Chochołowskiej zostawię, niech błądzi
pośród zmierzchu.
Zapomni i wybaczy, smutek rozrzuci z
wierchów.
Jej pięknem urzeczone, pokocha każdą
skałę,
znowu - bo, cóż - jak i ona - serce jest
doskonałe!
Komentarze (9)
Tego wiersza też nie czytałam, a piękny:))
Cudownymi metaforami, płynnie prowadzisz Czytelnika do
znakomitej puenty. Chylę czoło-:) Pozdrawiam.
Piękny :) Pozdrawiam :)
Bardzo poetycko/to lubie/ pije sobie wlasnie gorace
kakao/ cisza/zaczytana jestem w tobie/enigmayic/
Wiersz refleksyjny czytając można unieść się w inną
przestrzeń zapomnieć i oderwać od codziennego
zabiegania
p o z d r a w i a m
jakoś mi tu obco... sporo się zmieniło... coraz mniej
znajomych nicków... ale zaglądam... od czasu do czasu
:)
"a ja zdążę po cichu namalować je wierszem" i udało
się wybornie :-) dawno Cię nie było, cieszę się, że
znów jesteś :-)
Podoba mi się, kocham góry i byłam w tych stronach...
Czytając, przywołuję wspomnienia... Piękny wiersz!
Doceniam ładne rymy, mam wrażenie czytając ten wiersz,
że wiele uwagi mu poświęcono, ale czyta się go
niestety ciężko, brak mu lekkości ponieważ rytmika
jest zachwiana, trochę też za dużo mniejscami patosu
("serce wiary", "pięknem urzeczone", "duszę
nakarmię i uleczę").