Jazz
Chcę posłuchać jazzu,
nie jakiegoś jazgotu,
jazda więc do klubu "Jazon",
gdzie jaskrawy neon.
Na stolikach bez w wazonach
do deseru wrzuca płatki,
trąbka się przez dym przebija,
puzon stres wysysa cały.
Muzyk przez improwizację
stworzył nową sytuację,
on synkopę wciąż stosuje
i dowolnie syk kształtuje.
Sala cała w sennym transie,
zabrzmiał znowu rytm bluesowy,
a czas zafascynowany,
od ściany do ściany, jak pijany.
autor
Łukasz78
Dodano: 2007-06-21 11:09:58
Ten wiersz przeczytano 604 razy
Oddanych głosów: 0
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.