Jedno oko na Maroko, a drugie...
El Estrecho
Gdzieś w Hiszpanii pomiędzy polami
stała wysoka góra
ze świętymi kapliczkami.
Wdrapałam się do pierwszej
stacji i tej wyżej
tu Jezus krzyż swój niesie
tam upada pod krzyżem.
Ja wspinałam się w górę
wciąż sobą zajęta
zapomniałam ze Jezus
obok krzyż niesie święty
bo ja krzyża swojego
ze sobą nie brałam
ja tylko na te górę wejść sobie
i zejść chciałam.
Bałam się spojrzeć w górę
i bałam się w dół
i po drodze kapliczki
obejmując wpół
nawet przez myśl nie przyszło
że ciężaru dokładam
na ten krzyż co Pan Jezus
za nas sobie nadał.
Na górze tej tymianek rósł
i ruta tuż przy mięcie
ja łodyżki tych roślin
chwytałam zawzięcie
aż do stacji dziesiątej
wyżej naga skała
dalej już iść nie chciałam.
A Pan Jezus poszedł
i tam wyżej w oddali
zbóje Pana Naszego
za mnie krzyżowali.
Posiedziałam na skale
a wracać strach było
ścieżka stromo w dół biegła
zimno się zrobiło
i wiatr szarpał i ciemno
i znikąd pomocy
dzień się zbliżał ku nocy
gdybym skrzydła miała
mogłabym polecieć
a tak tylko w przepaść
przyjdzie mi gdzieś zlecieć
Lecz Jezus się zlitował
i nawet nie proszony
na tej nagiej górze
kij przez kogoś rzucony
do reki mi włożył
i nigdy nie myślałam
że w wielkiej przyjaźni
są kij i ta skała
i ścieżka po której
zeszłam gładko na dół
wiatr mnie pchał, albo trzymał
i strachu ni śladu
A tam Marokańczyk
czarne swe oczy
ze zdumienia otwierał
gdy mówiłam że u nas
też są Drogi Krzyżowe
To w Polsce - pytał -
też wasz Jezus na krzyżu umierał?
Komentarze (14)
Podoba mi się, że piszesz prosto o wierze, nie
narzucając a zarazem przekonująco. Pozdrawiam.
wspomnienia z wycieczki, może pielgrzymki...ładnie
napisany, miłe w odbiorze...walka ze strachem,
słabościami...pozdrawiam
Wiara czyni cuda, dodaje skrzydeł a Tobie ten kij co
pomógł w drodze powrotnej :)
Krysiu...no...no.....mądrym słowem nas
karmisz...pozdrawiam...
ciekawa opowieść i pouczająca
Ten tytuł mnie zaciekawił ponieważ mój tato nieraz tak
mówił. I nie żałuję wcale że tu zajrzałam i ten wiersz
przeczytałam. A co do krytykowania tak szczerze to się
na nim nie znam, ale rymy mi się bardzo podobają i
wiersz też:))
Pomoc zawsze przychodzi w najmniej spodziewanym
momencie-podoba mi się++++
Kawał ładnej poetyckiej opowieści, gratuluje pomysłu i
wycieczki.
W Polsce Moja Droga innych dróg nie ma, jest tylko
krzyżowa.
Ostatnio o ile pamiętam pisałaś z Wilna, teraz
będziemy śledzić Twoje hiszpańskie wojaże.
A cóż to z tytuł, chociaż właściwie jest Marokańczyk i
są góry, a przynajmniej jedna, A u nas pada śnieg.
Temat dobry, ale rymy...psuja treśc. Ps. faktycznie "
teraz" się tarcz nie nosi, ale kiedyś nosiło, a
pytanie? ja też nie wierzyłam własnym uszom........
Człowiek ciągle zmaga się ze swymi słabościami i
przyzwyczajeniami; ciągle staje przed życiowymi
wyborami; ciągle doświadcza choroby i cierpienia,
miłości i opuszczenia; ciągle zbliża się do granicy
między tym a tamtym światem..tak właśnie czuje twój
wiersz
wspinasz się na górę po to by bezpiecznie móc potem
zejść..
Podoba mi się. Ładnie wyryżyserowany.Temat znany a
czyta się
z ciekawością. Pozdrawiam.