Jej życie...
o życiu Kasi... wiersz ten dedykuje jej:*
Urodziła się dnia ciepłego,
dokładne to w sierpniu dnia jedenastego,
wszyscy cieszyli się z jej na świat
przyjścia, rodzina liczyła już dni do ich
ze szpitala wyjścia.
Jednak gdy zaczęła szkołę gimnazjalną,
zmieniła się nie do poznania,
żadko w domu nocowała,
bardzo wielu "przyjaciół" miała.
Rodzice mieli z nią wielkie kłopoty,
ze szkoły telefony,
bo ona w ogóle nie chciała wziąść się do
roboty.
Ciągłe melanże, papierosy, alkohol,
Skarżyli się dla niej wszyscy:
sąsiedzi, nauczyciele,
jednak nie tzw. "przyjaciele".
Ciągle z nią imprezowali,
"fajne" zadania jej dawali,
typu kradzieże, pobicia,
to było jej zycie.
Nigdy za nic nie przepraszała,
wszystko głęboko gdzieś miała.
Aż przyszedł dla niej zły czas,
gdy przyjaciele powiedzieli:
"już nie jesteś jedną z nas,
zapomnij że kiedykolwiek znaliśmy
ciebie".
Wszystko jej się posypało,
już nie było tak jak w niebie.
Jednak poprawić się nie chciała
i nadal twardą udawała.
Do poprawczaka trafiła
i dopiero wtedy sobie uświadomiła,
że ci "przyjaciele" byli dobrzy
wtedy gdy z nimi piła...
Komentarze (2)
Ja również doceniam twą odwagę... wiersz mi się
podoba... pozdrawiam... ;) i plusik daje oczywiscie...
;)
Jest to bardzo smutny wiersz, a jesli autobiograficzny
- doceniam odwagę tej spowiedzi. Nad forma przyjdzie
Ci troche popracowac - jak nam tutaj prawie wszystkim.