Jesienny sonet
Trochę refleksji, trochę uśmiechu i życia w sonecie. Bez pudru.
A gdy nadejdzie dzień snu, czyli dzień
ostatni,
w którym nocą na bruku, cień usnąć nie
może.
Gdy los cię zaparkuje gdzieś na bocznym
torze,
na ostatnim swym meczu czas swój spędzisz w
szatni.
Jesień się z babim latem, zaplącze w twe
włosy,
złote zęby z koronek gdzieś powypadają.
Mięśnie karku zwiotczeją i twardnieć
przestają
a żona z kasą zwieje - będziesz goły,
bosy.
Wstań bo czas się wypala i zegar kuleje,
każdy wszak pocałunek to tylko zwykły
gest.
Bacz by krew nie zastygła, gdy serce
siwieje
bo twa cera zmarszczona jeszcze wciąż jest
the best.
Choć za każdy dzień życia oddasz swą
nadzieję,
To miłość i tak tylko przyzwyczajeniem
jest...
Komentarze (19)
Piękny sonet! Pozdrawiam!
Życie bywa brutalne, a miłość przechodzi w rutynę.
Pozdrawiam.
w starszym wieku mniejsze wymagania, ( (większe emocje
mogą spowodować zawał) a jak nie możesz- żona
pomoże...
Ciekawie-...serce posiwieje...,
czasem nie ma tego złego ...:), można zacząć znów
żyć... dla siebie!
Pozdrawiam