Jestem, jak twój cień
Jestem twoją spójnią, czasem
utrapieniem,
niedogodność daję w najgorszym momencie,
kłopoty też warzę, chociaż ci nie służą
i od linii śmierci pilnuję zbyt
cienkiej.
--
Hołubię w zachwycie, z czego duma
rośnie,
byleby na co dzień takich chwil
dostarczać.
W ramiona cię chwytam i noszę z
uśmiechem
i biorę też udział w twoich zwykłych
harcach.
--
Jak widać, przeróżne mam z tobą
przeprawy,
ale nie narzekam, niech trwają
najdłużej.
Choć czasem usłyszę z twoich ust
niewdzięczność
i tak cię ochronię, bo nie jestem
tchórzem.
--
Jak myślisz, wart jestem twojego
uznania?
Przecież los twój trzymam, jak mogę, w swej
garści.
Więc, już nie narzekaj, kocham cię bez
granic,
jam jest ŻYCIE twoje, wiesz, że cię nie
skarcę.
Komentarze (19)
Ela-liryka
głos mój i szacun jest twój
Ładnie i refleksyjnie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo ciekawe spojrzenie z innej strony na nasze
życie. Wiersz wart zastanowienia...
coś w tym wierszu jednak jest...