Już rok hartuję te lamele
Lamela-metalowa tarcza, róznej wielkości[do samochodów i nie tylko]
Już rok hartuję te lamele,
Od poniedziałku, po niedzielę.
Okrągły tydzień, boże drogi,
Aż mi do tyłka wchodzą nogi.
A lamel tych jest całe tony,
Termin wysyłki podkreślony.
Nic że gorączka rosi czoła,
Muszę robocie tej podołać.
Haki zanurzam w ciekłej soli,
By twardość w częściach móc wyzwolić.
Potem chłodzenie, odprężanie,
I wykonane już zadanie.
Niby prościutko, niby ładnie,
Biegać z suwnicą tak paradnie.
Wkładać, wyciągać, moczyć, suszyć,
Nie piszę tego by was wzruszyć.
Ale doceńcie przyjaciele,
Tych co hartują te lamele.
Praca jest pracą każdy powie,
Lecz jak się męczyć musi człowiek.
Ile nasłuchać słów krytyki,
Że słabiuteńkie są wyniki.
Że twardość niska, że bałagan,
Że po audycie jest uwaga.
Ja się nie skarżę , broń że Boże,
Mogło by być o wiele gorzej.
Jest tak jak jest, i niech zostanie,
Te nasze lamel hartowanie.
Komentarze (4)
Ja bym grzecznie prosił..może teraz jakieś lamelki..na
oponach :)..Bo zima się zbliża :).. M.
Wiersz o pracy, a każda strofa to inny obraz. To trud,
znój i może bezsens automatyki...Podziwiam autora i
jego pracę:)
oto zwyczajność i szarość naszego życia ....a jak
cieszy każda jego chwila...pozdrawiam
jesteś mistrzem w tworzeniu wierszy o zwykłych
rzeczach :)