Kalendarz wie
Cóż ja poradzę, że się posuwam,
Kalendarz przecież kłamać nie może.
Bliżej niż dalej widnieje stówa,
A mogło być wszak troszeczkę gorzej.
Gdyby mój ojciec, bardzo poczciwy,
Do mojej mamy nie posłał swata.
To jak zobaczyłbym świat prawdziwy,
To, jakim cudem przytulił brata.
Cóż ja poradzę, że czas tak goni,
Kalendarz przecież wie, co i kiedy.
Siwizny więcej jest na mej skroni,
A zwłaszcza teraz, bardziej niż wtedy.
Kiedy mój ojciec poznawał mamę,
Czyli podrywał, tak się mówiło.
Zrobił to świetnie, a mógł dać plamę,
W ten sposób życie się pojawiło.
Cóż ja poradzę z tym moim wiekiem,
Kalendarz przecież prawdę pokaże.
Wiem, że już starym jestem człowiekiem,
Ale nie zwalniam od pięknych marzeń…
Komentarze (4)
Starość, to stan ducha. Pozdrawiam
Sorry życzę Ci
Piękna refleksja. Matce ci w zdrowiu jeszcze wilu
pięknych wierszy to znaczy lat.
no właśnie- największym cudem jest samo istnienie, bo
mogłoby nas nie być...