Kazimierz
Natalii i Kubie
przeprawa
staliśmy chwilę na brzegu Wisły
bezradnie patrząc na wody toczące się
między brzegami
cisza kołatała o burtę promu
który miał nas zabrać na drugi brzeg
patrzyliśmy na błękity schodzące w toń
i zielenie utopione w wirach
trwało milczenie nieznane tamto
piaszczyste wyspy zapraszały nas
intymnie
niewysłuchane chowały się za horyzontem
odpływały jedna po drugiej
każda w inną stronę
przystań
statki marzenia przycumowały nad Wisłą
pełne gwaru i śmiechu
przeganiał je wiatr pędził i podrywał
dopływały jeden po drugim do przystani
by na chwilę odsapnąć
zachować choćby jedno wspomnienie
koncertu na zdziwione oczy oklaski myśli
i akordeon
przy gasnącym świetle dnia
rynek
na rynku w Kazimierzu
niemo piały koguty
martwe obrazy otaczała tajemnica
kamienic i kościołów
tylko jeden turysta na tysiąc siadał przy
studni
inni pędzili przed siebie
pod górę
zboczem
na wprost
kładką
przesmykiem
na przełaj
w dół
po schodach
po bruku
słowa mieszały się z rżeniem koni
ozdobionych jak na paradę cyrkową
wzgórze trzech krzyży
pierwszy był wspinaczką na górę
drugi łapaniem oddechów
trzeci kołataniem serca
trzy krzyże wnosiłam na ramieniu
na szczyt
a tam rozlewisko Wisły
jakby Bóg uśmiechał się do ziemi
na wzgórzu trzech krzyży były też uśmiechy
ludzi
słów raczej brakowało
milkły zaparte tchem
Komentarze (5)
Kazimierz nad Wisłą, zawsze przyciągał artystów.
Bardzo dobry opis.
Fajnie się czyta
ładnie o Kaziu
Pozdrawiam serdecznie
Kazimierz leży nad Wisłą/jak się upije!/.
Z przyjemnością odbyłam tę podróż śladami peela.
Miłego dnia.