Kłótnia czterech wierszy
Kto był wczoraj na spacerze I swą głowę w chmurach nurzał Ten mi może nie uwierzyć Jak to potem może wkurzać
Po spacerze wczorajszym
Urodziło się kilka wierszy
Teraz się głośno kłócą
Który z nich ma być ten pierwszy
Jeden jak panna wystrojony
W słodkie baziowe kotki
Drugi taki wiosenny
W głowie mu figle i psotki
Śpiewa mi pieśnią skowronka
W łapce trzyma pierwiosnka
A oczy ma takie modre
Fartuszek ciepłego słonka
A trzeci, że jutro na beju
Powinnam jego wystawić
Bo on o mężu Macieju
I o psie moim prawi
Zapytam wreszcie małego
Najbardziej z nich pokornego
Jaki argument ty podasz
Do bukietu dyskusji dodasz?
Niestety, nie odezwał się słowem
Pulsował jakimś gorącem
Opuścił zwichrzoną głowę
I oblał się rumieńcem
Każdy z nich czarujący
Kwiatami, wiatrem pachnący
Taki stan mi się nie uśmiecha!
A ja mam nadal dylemat
Wreszcie stuknęłam pięścią
O blat literackiego stołu
Podzielę was równą częścią
Dajcie mi święty spokój!
Zawstydziły się moje wierszyki
Przycupnęły przy tym płonącym
Nie w głowie im teraz figliki
Tłumaczą, że to niechcący
Wybór utworu mi zatem
Do mojej decyzji pozostał
Bo ja jestem tu panem!
Oby się komuś spodobał.
Kto ma miękkie serce ten ma twardy tyłek do bicia, A ja nadal tego nie wiem I wciąż uczę się życia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.