kocioł diabła
nie rokujemy siostro
do wieczora (da Bóg)
rozpuści nas w sobie szarówka
opróżni lustra
i będzie jak wcześniej
zanim wyrwano nas z łona matki
płynęłyśmy bez łodzi
woda była sprzymierzeńcem w trwaniu
którego nie dało się ukryć
pod uwypukleniem sukienki
ledwie widoczne ruchy
to my
nieświadome tego co czeka na zewnątrz
szukałyśmy drogi do światła
idąc za nurtem który po raz pierwszy
zawiódł
doprowadzając na skraj urwiska
za którym szaleństwo mieszało się z
bezradnością
w jakimś dzikim tańcu
niepodobnym do życia
Komentarze (13)
Babciu Teresko, wolnyduchu, polująca na zorze -
pięknie dziękuję.
Pozdrawiam :)
Ten wiersz jest idealny.
Dramatyczny wiersz, też czytam go pod kątem aborcji,
pozdrawiam, jak zwykle z podziwem.
Smutek, ostatnie chwile przed końcem... czy początkiem
nowego?
Pozdrawiam
tarnawarze, krzemanko, Bereniko, promieniuSlonca,
Sylwuś93, Wando, Wilku - pięknie dziękuję.
Pozdrawiam :)
Podziwiam i pozdrawiam :)
Czytałam ten Twój wiersz na ósmym pietrze, chyba z pół
roku temu, wielokrotnie. Zapadł w pamięć, bo jest
znakomity, a obraz opróżnianych luster poszedł ze mną.
Pozdrawiam.
bardzo smutny wiersz
Zawiedzenie życiem, na zewnątrz.
Refleksyjny wiersz,
Pozdrawiam.;)
Też odniosłam wrażenie, że chodzi o aborcję... chyba
że się mylę :)
Tak czy owak tekst jest mocny :)
Pozdrawiam :) B.G.
A może tekst mówi o aborcji?
Ciekawa jestem interpretacji innych czytelników.
Smutno, wyczuwalne rozczarowanie życiem. Pozdrawiam
autorkę:)
mocno i poetycko pozdrawiam