Kolejny wiersz bez pokrycia...
Średnio. Średnio wyszło mi kawa.
Za mało cukru, mleko za wrzące.
Smak zupełnie nie smakowity,
zapełniony gorzką słodyczą.
Spakowałem zatem życie.
Do worka. Trzeba je zakopać.
Nie za głęboko jednak,
a nuż będzie mi potrzebne?
Nawet ciche pustki bywają
spychane na początki niebios,
jak spróchniałe łodzie bez steru
na aksamitne, dzikie morze.
Gilgamesz już nie wstanie,
usiadł na drodze, rozważa.
O kresie mitów, o początku
niejasnych dla siebie chwil.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.