Kolor skóry
W pięknym mieście Karaczi
Obok którego Indus płynie
I w żółwim tempie deltą
Do Morza Arabskiego wpada,
Spotkała mnie przed laty
Dosyć osobliwa przygoda.
Gdy obok mnie przejeżdżał
Ciągnięty przez wielbłąda
Dwukołowy pojazd - tonga,
Znienacka zaszła mi drogę
Śliczna, mała dziewczynka.
Biedną z wyglądu nie była,
Dostrzegłem to kątem oka.
Tamtejsze dzieci żebrzące,
Gdyby przyjąć taką miarkę,
Ludzie bogaci w Pakistanie
Na użytek własny nazywają
Cyganem lub też Cyganką.
Islam wręcz im nakazuje
Żebrzących rupią wspierać
Aby u Mahometa kupony
Nieśmiertelności odcinać.
Podeszła do mnie odważnie
I swoją małą drżącą rączką
Pogładziła białą moją rękę.
Wzruszyła mnie tym gestem.
Na dowód sympatii do niej,
Podarowałem jej na koniec
Jakąś cepeliowską laleczkę.
Będzie ona jej przypominać,
O ile laleczkę tą zachowała,
Że krajem spotkanego wtedy
O białej skórze człowieka,
Czego jako mała dziewczynka,
Przecież wiedzieć nie mogła,
Jest znana jej teraz Polska.
Komentarze (41)
Ciekawie napisane...czuję niedosyt...Pozdrawiam.
Witam. Ładne zakończenie. Kolor skóry nie ma
znaczenia. Pozdrawiam
Wita, myślę ze nie powinniśmy patrzyć jakie kolor ma
skóra, ani w jakim języku mówi dziecka..... bo one
wszystkie są nasze, jeśli źle zrozumiałem wiersz to
przepraszam .
To dzieci silne choć ciężko doświadczane przez los.
Głęboka refleksja...
Ciekawie opowiedziane. Miłego wieczoru.
Obrazowo:)
Ciekawie opowiedziane, mógłby być jakiś ciąg dalszy:)
ciekawostki świata
Pozdrawiam serdecznie
Zakotwiczyłam w twoim wierszu mając wrażenie, że
znajduję się w centrum wydarzeń. Potrafisz zatrzymać
czytelnika na dłużej.
Pozdrawiam:)
Dobry przekaz ale jak na wiersz za obrazowo napisany.
:)
Ładny, bardzo obrazowy wiersz:)